Zgodnie ze znanymi już naszym średniowiecznym przodkom wierzeniami, w wigilię Świąt Bożego Narodzenia zwierzęta otrzymują na krótką chwilę umiejętność porozumiewania się ludzkim językiem. Problem jednak w jakim dialekcie? Mogą sobie wybrać przecież chiński z racji faktu,że tym oto językiem posługuje się najwięcej ludzi na świecie. Przyznam, że od dawna mnie to nurtowało i wielokrotnie próbowałem to sprawdzić, lecz moja z natury odważna dusza zawsze wigilijną albo zasypiała, albo stawała się tak strachliwa, że jedyne co chciała zrobić, to właśnie spać. W każdym razie Kropek w ten piękny, grudniowy wieczór uzyskał możliwość porozumiewania się po polsku, a cały zasób słów, jaki mu został dany, wykorzystuje właśnie na tego posta.
Co tam u was słychać kochani? Mam nadzieję, że tak samo świetnie(tak, chciałem tu użyć zajebiście, ale fakt, że piszę dla szerszej publiki mnie powstrzymał) jak u mnie. Najedzony po wieczerzy, mając w brzuszku każdą z tradycyjnych 12 potraw, jakie dziś mi zaserwowano, poczułem potrzebę napisania do Was. Przepraszam, że uczyniłem to tak późno, lecz dopiero teraz babcia dała mi chwilę spokoju w usilnym karmieniu mnie ,,bo taki mizerny jestem". Jak tam wasze wrażenia odnośnie prezentów? Bo mi bardzo przypadły do gustu, a z moich informacji wynika, że Myszce również. Ale o to dopytajcie już ją samą.
Już czas na mnie, gdyż zaczynam powoli tracić umiejętność mówienia (a tak serio spacja mi się zacina ;x) Ściskam was wszystkich gorąco i przesyłam życzenia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz