niedziela, 24 listopada 2013

Ciemno.. Zimno.... Jesień



Witajcie



I jest niedziela, w zasadzie to się kończy, a 
ja siedzę, oglądam sobie mój serial i
stukam w te klawiaturkę myśląc, 
że przydało by się coś dodać dla was.
Znowu mi się nudziło i napisałam
takie hmmm powiedzmy, że opowiadanie.
Tyle było wstępu życzę miłego czytania...







Siedziała na ławce w parku, podszedł do niej i zapytał się czy może się przysiąść. Pozwoliła, był raczej normalny  nie wyglądał zbytnio podejrzanie, jego imię tak samo zwyczajne jak on nic specjalnego. Ubrany raczej w szarości i czerń. Nie był raczej bogaty czyli zarozumiały na pierwszy rzut oka też nie. Porozmawiali chwilę, wymienili się numerami telefonów, ona poszła w swoją stronę, a on w swoją. Zadzwonił do niej po dwóch dniach, czy może się spotkać zgodziła się, razem się śmiali, bawili, chodzili na imprezy, czasem zdawało się, że może wyjdzie z tego coś więcej , ale ona nie potrzebowała chłopaka widziała w nim najlepszego przyjaciela nic więcej. Po kilku miesiącach znajomości  on powiedział, że odchodzi, że nigdy tak naprawdę go nie obchodziła. Co poczuła ona ?, to teraz drogi czytelniku wyobraź sobie jak się poczujesz kiedy zwali ci się na głowę budynek.. Ona poczuła się tak samo, nagle cisza wszystko się zatrzymało świat stanął w miejscu, zerwała się z ławki i pobiegła przed siebie zatrzymała się na moście, popatrzyła przed siebie, zamyśliła się, kiedy w końcu się ocknęła było już ciemno i zimno, ukryła smutek w środku poszła do domu, weszła jak gdyby nigdy nic do swojego pokoju, zamknęła drzwi i położyła się na łóżku z muzyką lekiem na wszystko.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz